poniedziałek, 6 stycznia 2014

Zboże i splecione ręce

Zbieram się i zbieram do podjęcia tego bolesnego tematu. Taką czuję misję, wewnętrzną potrzebę, żeby wymyślić, redefiniować polskie wesele i spróbować stworzyć sposób, jak je zorganizować bez obciachu, bez żenady, bez baloników i oczepin. Na pierwszy ogień wybrałam fotografię ślubną. W tym temacie jest o czym rozmawiać. Zebrałam parę zdjęć, które odbiegają od schematu "biegniemy w zbożu i trzymamy się za ręce" lub "jesteśmy w lokalnym pałacyku i patrzymy sobie głęboko w oczy", bo nie wierzę, no nie wierzę po prostu, że takie ważne wydarzenie trzeba zagracić sobie tandetą. 












Pamiętacię Olę? Klik!


0 komentarze:

Prześlij komentarz